czwartek, 10 września 2015

Powrót nad Rabę.

Niedzielny poranek zapowiadał się jako pochmurny i deszczowy. Pijąc poranną kawę zastanawiałem się gdzie wybrać się na ryby choć pogoda za oknem nie zachęcała do wyjścia na zewnątrz. Mimo to postanowiłem odwiedzić łowisko z moich lat dziecinnych a mianowicie rzekę Rabę poniżej miejscowości Bochnia. Po małych perypetiach związanych z odnalezieniem drogi trafiłem we właściwe miejsce. Czarne chmury szybko przesuwały się po niebie a silny wiatr targał gałęziami drzew i krzewów. Stojąc nad brzegiem rzeki lustrowałem wodę typując miejsca w której mogą stać ryby. Poziom wody był niski więc postanowiłem szukać ryb w głęboczkach i w głównym nurcie.Uzbroiłem spinning i wykonuję pierwsze rzuty, które przynoszą zdobycz w postaci okonia o długości 23 cm. i który po krótkiej sesji fotograficznej wraca w dobrej kondycji do wody .

 Kolejne kilka rzutów cykadą daje mi niewielkiego klenia, który szybko wraca do wody. Kolejne godziny wędkownia nie przynoszą efektów mimo częstej zmiany i sposobu prowadzenia przynęt dlatego postanawiam udać się na ujście rzeki Raby do Wisły. Wiatr wzmagał się coraz bardziej a na niebie pojawiły się ciemne ołowiane chmury a ja  stojąc na wysokim brzegu podziwiałem piękny widok rozpościerający się przede mną.
Zakładam wodery i brodząc wchodzę w nurt rzeki Raby. Trzeci rzut woblerem kończy się silnym braniem lecz ryba po krótkim holu spina się. Kolejny rzut pod drugi brzeg kończy się delikatnym braniem i zacięta ryba zaczyna walkę o swoją wolność. Po kilku minutach udaje mi się doholować klenia pod nogi i podebrać ręką. Jest duży i gruby a miarka pokazuje 41 cm.
Po zmierzeniu i wykonaniu kilku fotek kleń wraca do wody. Zaczyna padać deszcz a silny wiatr uniemożliwia precyzyjne podanie przynęty dlatego postanawiam wracać do domu zadowolony z wyników tej wyprawy wędkarskiej i silnym postanowieniem powrotu nad tą rzekę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz